Ola i Maciek

22-09-2013 19:17

Fotografowie ( a zwłaszcza "ślubni") oglądają często - gęsto prace innych fotografów. Oglądam i ja .. są prace dużo lepsze od moich, są też i gorsze oraz totalne padaki kadrowo obróbkowe. Ale jest jeden wspólny mianownik - ogólny zachywt nad przedstawianym ślubem. Jak to było cudownie, jacy młodzi weseli i zakochani, jacy spontaniczni i jak to ogólnie było przefanastycznie. Pogoda na zawołanie po 100 dniach deszczu i mrozu, a gołąbki w dziubkach podawały obrączki !!!! Ma się wrażenie że fotograf X gotowy jest zrzec się honorarium no bo przecież było ACH OCH, normalnie orgazm w locie. Osobiscie mi to nie przeszkadza ale na miejscu pary młodej która ogląda już pewnie n-te potfolio zaczął bym odczuwać mdłości. Pozwolę sobie być zatem szczery - jak zawsze czułem stres, i strach przed potrzebą koncentracji przez min 10-12 godzin, pakowanie sprzętu przychodziło mi z trudem, a każdy kilometr bliżej domu klienta sprawiał skręcanie żołądka. Pierwsze klatki do kosza, aparaty nieznośnie ciężkie - ogarniał mnie chaos i pomysłów brak. Ale jak zwykle po kilku minutach przyszła moc - adrenalina. Zacząłem dawać z siebie maksimum a Ola i Maciek mi w tym pomogli. Pojawiła się dobra atmosfera do zdjęć i chęć tych zdjęc robienia a poniższymi klatkami chciałbym się po prostu pochwalić. Koniec i kropka.